Galeria Duża Scena UAP, ul. Wodna 24, Poznań
Wernisaż: 07.03.2023, g. 18.00
Czas trwania wystawy: 07.03 – 01.04.2023
Oprowadzanie: 25.03 g. 16.00 i 31.03 g. 17.00
Kuratorka: Anna Tyczyńska
Współpraca: Joanna Imielska
Galeria jest czynna od środy do niedzieli, w godzinach 14.00 do 17.00
Artystki i artyści:
Muzyka była przez długi czas nie tyle pojęciem określającym słyszalną harmonię dźwięków, lecz przede wszystkim matematyczną nauką o proporcjach, jedną ze sztuk wyzwolonych. W szerszym znaczeniu postrzegana była jako porządek – tak w sensie antropologicznym (musica humana), jak i kosmicznym (musica mundana). Porządek ten stanowił abstrakcyjną, bezdźwięczną formę będącą przedmiotem filozoficznych rozważań i matematycznych obliczeń.
Projekt wystawy Muzyka sfer swoim tytułem nawiązuje do sięgającej czasów pitagorejskich koncepcji wiążącej ów porządek matematyczny z nieustannym ruchem ciał niebieskich, w wyniku którego powstaje harmonia – melodia, która z uwagi na niedoskonałość ludzkiej natury jest dla nas niesłyszalna. Ta niesłyszalność dla ludzkiego ucha kosmicznej harmonii i jej jednoczesna nieadekwatność wobec wewnętrznej harmonii człowieka jest rodzajem tragedii ukutej przez filozofów, która potwierdza się w przejawach niezwykłości codziennego życia – chwilach dreszczu na dźwięk muzyki, nagłych olśnieniach (momentach poczucia większego sensu), celowości wydarzeń, tak zwanych zrządzeniach losu kwestionujących ludzkie poczucie przypadkowości. Dostrzeżenie przez pitagorejczyków związku pomiędzy dźwiękiem i liczbą wynikać miało ze stwierdzenia, iż zasady porządku matematycznego są zasadami wszystkich rzeczy. Wszystkie rzeczy, w tym dusza ludzka – to ludzkie wnętrze, które podlega ciągłemu rachunkowi i zdaje się mieć swoją niepowtarzalną geometrię – podporządkowane mają być logice zasady kosmologicznej, według której wszechświat jest w każdym punkcie taki sam.
Do udziału w wystawie zaproszeni zostali artyści, których prace pośrednio lub bezpośrednio odnoszą się do zagadnień związanych z kosmosem, porządkiem, zapisem i geometrią. Prezentowane dzieła poprzez swoją abstrakcyjność i rytmiczność wpisują się w pitagorejskie myślenie o wszechświecie, gdzie wobec ludzkiej skali mikro i kosmicznej skali makro funkcjonuje ten sam algorytm.
Według jednej z teorii wrodzoną zdolność do słyszenia muzyki sfer tracimy z czasem, z przyzwyczajenia, podobnie jak osoby mieszkające w okolicy torów kolejowych przestają zwracać swoją uwagę na stukot przejeżdżających miarowo pociągów. Zdawać by się mogło, że mantryczne, powtarzalne działania rysunkowe i malarskie wprowadzają w stan wyczulonej świadomości, która umożliwia ponowne zestrojenie twórcy z niedostępną dla innych muzyką. Czy opracowując płaszczyznę przedstawienia, nuci pod nosem melodię sfer zasłyszaną w rytmie tworzonych przez siebie kompozycji? We włókna ekspozycyjnego materiału wplatają się rysunki Joanny Imielskiej z cyklu Ostrava, nasycone autorskimi, osadzonymi w astronomii znakami-symbolami; mają one kompozycję o bogatej materii graficznej i jasnej strukturze podporządkowanej inwenturze planet. W podobny, a zupełnie inny sposób strukturalne są obrazy Andrzeja Leśnika, u którego podpatrywana rzeczywistość odbija się w mikrokosmosie harmonijnych zygzaków – niepodlegających przesunięciu, na stałe zbrojonych w płaszczyźnie płótna elementów geometrycznych, w których spomiędzy czystej czerni majaczą opary koloru. Rytmiczne, diagonalne formy w portrecie Świętej Góry Łukasza Patelczyka są horyzontem masywu odbijającego rozgwieżdżone, czarne niebo, dalekie i wolne od sztucznych świateł skupisk ludzkich. Przypomina on wyłanianie się świata z ciemności, czyli punktu wyjścia, mitycznego początku, do którego nawiązuje film Agaty Michowskiej Genesis. Proces stworzenia zapisany od ostatniej do pierwszej litery oraz odczytany przez głos kobiecy i męski staje się w nim symboliczną inwersją czasu, powracającego nieustannie do momentu, w którym świat zostaje powołany do istnienia w znanej nam formie. Z ciemności wyłania się też wielkoformatowy pejzaż Katarzyny Szeszyckiej z cyklu Nocą będę opisywał słońca, będący zapisem nastroju w pierwszej fazie procesu odzyskiwania harmonii, poradzenia sobie z kryzysem, resilience, czyli stanu, w którym człowiek znajduje siłę na wprawienie się w ponowny, żywotny ruch. Napięcie sił pomiędzy pozornie przeciwstawnymi pojęciami: niszczenia i tworzenia, destrukcji i budowania, pojawia się w obrazach Sebastiana Krzywaka. Operując warstwowością materii, nakładaniem i wymazywaniem form, immersyjnym matem i lustrzanym połyskiem, Krzywak tworzy sugestywny obraz podwójnej tafli: rozgwieżdżonego nieba i migoczącego w odbiciu morza. W kategorii lustrzanego odbicia porusza się Anna Tyczyńska poprzez czarną, minimalistyczną w formie, wielkoformatową fotografię. Obszerne zwierciadło, zbierające z otoczenia obrazy, wprowadza na metapoziom ideę odbitki fotograficznej, dosłownego „zdjęcia” rzeczywistości i przeniesienia jej na płaszczyznę wydruku. Obraz w lustrze tworzy się w jednoczesności z tym, co przed nim staje. Za każdym razem jawi się inaczej i nie poddaje się reprodukcji. Stałość ciemnej materii podłoża wobec efemeryczności odbicia jest tu podobnie tajemnicza, jak emanacja ciemnego światła na fotografiach Tomasza Wendlanda. Zapis przybiera tu zgoła odmienną formę – uchwycenia incydentalnego fenomenu: oto gęsta ciemność wyłania się w rozświetlonym pomieszczeniu. Puls światła w negatywie, którego dynamika wyraża nierozpoznaną dotąd energię, zdaje się odsłaniać przed nami zupełnie inny, ukryty wymiar życia. Zaskakujący aspekt codzienności mają odkrywać również fotografie Oliwii Szepietowskiej z cyklu Włókna – mgławice. Małe formaty, przywodzące na myśl naukowe notatki wizualne wklejone w raport o sferach niebieskich, są rejestracją dowodu na słuszność zasady kosmologicznej, według której świat na poziomie ludzkim jest odbiciem wszechświata, a włókna pochodzące z ciała nie różnią się niczym od struktur powstałych w odległych galaktykach. Kontrastowa wobec ciemnych przedstawień, biała, gipsowa rzeźba Agaty Michowskiej przypomina formą korzeń lub rozrastającą się rafę koralową. Tytułowa Przemiana kości księżycowych w konstelacje, układając się w mniej lub bardziej uporządkowaną konstrukcję, opiera swoją wyjątkowość na dychotomii elastyczności i stabilności, miękkości i twardości, przyjemności i chłodu. Wreszcie, ekspozycji towarzyszy instalacja dźwiękowa Oliwii Szepietowskiej, będąca rozciągniętym w czasie, zintensyfikowanym Akordem mistycznym. Czy chwilowe uniesienie dźwiękowe, przeciągnięte do granic możliwości, zachowuje swoje mistyczne właściwości? Moment dźwiękowej przyjemności, chwilowego zestrojenia z harmonią świata, staje się męczący, gdy nie mija. To, co mistyczne i ekstatyczne, okazuje się uobecniać w braku.
Pitagoras, dostrzegając, że dźwięki muzyczne znajdują się w ścisłym związku z liczbami rzeczywistymi, stworzył podwaliny do teorii muzyki. Myśl, że odległości między planetami odpowiadają interwałom muzycznym, a struktura kosmosu tożsama jest ze strukturą dzieła muzycznego, zapoczątkowała rozwój nauk ścisłych. Muzyka sfer jest jedną z tych idei, w których wyraziste jest napięcie pomiędzy osadzoną w liczbach, ścisłą nauką, a mistycznym wydźwiękiem paranaukowych rozważań. Wystawa zaprasza nas do obu doświadczeń, pozostawiając odbiorcom wolność wyboru interpretacyjnej drogi.
Oliwia Szepietowska
Zaproszone artystki i artyści:
Joanna Imielska, Sebastian Krzywak, Andrzej Leśnik, Agata Michowska, Łukasz Patelczyk, Oliwia Szepietowska, Katarzyna Szeszycka, Anna Tyczyńska, Tomasz Wendland
Kuratorki: Anna Tyczyńska / Joanna Imielska
Noty o artystach:
Joanna Imielska, Sebastian Krzywak, Andrzej Leśnik, Agata Michowska, Łukasz Patelczyk, Oliwia Szepietowska, Katarzyna Szeszycka, Anna Tyczyńska, Tomasz Wendland